Enyłej, wracając do tematu, ten instrument to wiolonczela. Ciężko to sobie wyobrazić, szczególnie jeżeli saksofon kojarzy się komuś głównie z motywem z "Careless Whisper", bo chodzi tu o zadęcie i barwę dźwięku obecne właśnie w klasycznej muzyce saksofonowej. Mało ludzi zwraca uwagę na to, że początki tego pięknego instrumentu sięgają kilka dekad przed narodzinami muzyki jazzowej i popu. Nie umniejszając wspaniałości tego pierwszego i nie wylewając niepotrzebnego wiadra pomyj na to drugie.
No ale jak to było z tym saksofonem w muzyce klasycznej? Zacznijmy od tego, że w XIX wieku instrumentom dętym drewnianym nie wiodło się zbyt dobrze. Dokładniej od roku 1813, kiedy wynalezione zostały wentyle znacznie zwiększające możliwości wykonawcze aerofonów blaszanych, które zaczęły dorównywać ruchliwościom klarnetom czy obojom, jednocześnie całkowicie deklasując drewno pod względem rozpiętości dynamicznej. W powstałą lukę z założenia miał wstrzelić się saksofon. Jak to wyszło i dlaczego do końca nie wyszło, wiemy po części z biografii Adolfa Saxa. Pasowałoby jeszcze dodać, że stałe miejsce w orkiestrach wojskowych jego instrumentom zapewnił nakaz oficjalnych władz. Takiego nakazu nikt nie był w stanie wydać orkiestrom symfonicznym ani kompozytorom. Ci ostatni preferowali ponadto orkiestrowe odmiany saksofonów w stroju F i C (obecnie nie produkowane), na których nie chcieli grać muzycy przyzwyczajeni do gry na odmianach wojskowych (Es i B).
Wydaje mi się, że sytuacja zmieniła się dopiero w okolicach roku 1942, kiedy to Marcel Mule otworzył w Konserwatorium Paryskim pierwszą na świecie klasę saksofonu. Paryż do dzisiaj pozostaje niejaką "Mekką" saksofonistów Europejskich, a absolwenci tej klasy, którą po założycielu przejął Claude DeLangle, działają na całym świecie. Jest wśród nich również Polak - Krzysztof Herder. Warto też wspomnieć takie nazwiska jak Sigurd Rascher*, Jean Marie Londeix czy Arno Bornkamp.
Szalenie ciekawą osobą w historii saksofonu była również Eliza Hall. Dama ta jest odpowiedzialna nie tylko za poszerzenie ubogiej jak na swojej czasy literatury na instrument, ale też za skojarzenie go z medycyną - a dokładniej z muzykoterapią. Zaczęła grać na saksofonie, gdy lekarz zalecił jej naukę muzykowania ze względu na nękające ją napady melancholii.** Okazała się być na tyle zdolna (i bogata), że szybko zaczęła zamawiać sobie nowe utwory u najwybitniejszych kompozytorów, takich jak Schmitt, Debussy czy Loeffler. Dobrze o niej wiedzieć, nawet jeżeli dziś słowa "Dama Saksofonu" kojarzą się raczej z Candy Dulfer albo Mindi Abair.
I na tej myśli pozwolę sobie zakończyć. Zdaję sobie sprawę, że podając te parę ciekawostek zaledwie musnąłem czubek góry lodowej, jeśli chodzi o wszystko co można napisać o tym instrumencie i zupełnie pominąłem saksofon w muzyce rozrywkowej, ale przyznam się, że pisząc ten tekst zorientowałem się, jak niewiele jeszcze wiem i jak nieodpowiednią jestem osobą do referowania tych zagadnień bez głębszego przygotowania merytorycznego. Dlatego zainteresowanych odsyłam do książki podanej jako moje główne źródło oraz do tej krótkiej subiektywnie dobranej playlisty na youtube.
* Z tym że Rascher to zupełnie inna szkoła niż Mule. Działał z nim równolegle, a jego wkład w muzykę saksofonową był ogromny.
*** Nie przepadamy ze Skajem za muzyką Kenny'ego...
---------------
Źródło: - David Pituch, "Saksofon od A do Z", PWM 2000