Tak, powyższy akapit to jedno monstrualne zdanie wielokrotnie złożone.
1. Materiałów nigdy za dużo. Wykładowcy uniwersytetów medycznych są znani z tego, że potrafią zapytać o dosłownie wszystko, byleby tylko uwalić studenta, a pięciokilogramowa teczka z kserówkami trzymana na ławce podczas ćwiczeń odstrasza ich tak skutecznie jak, nie przymierzając, czosnek wampiry. Poza tym w podręcznikach mogą być błędy i mogą się zdezaktualizować, w przeciwieństwie do notatek na Chomikuj opracowanych kiedyś przez jakąś grupę studentów z drugiego końca Polski. Artykuły z PubMedu – must have, opracowania pytań – dla ambitnych jak najbardziej, kącik porad medycznych z „Przyjaciółki” – nie zaszkodzi skserować na wszelki wypadek.
2. Jeżeli kupujesz materiały, to tylko z najlepszego źródła. Na Facebooku można znaleźć grupy, gdzie studenci zamieszczają oferty kupna, sprzedaży bądź wymiany praktycznie wszystkiego, co potrzebne do studiowania. Szukaj ogłoszeń, w których sprzedawcy piszą, że dzięki swoim notatkom zdali wszystko w pierwszym terminie bądź startowali w jakichś konkursach typu „Scapula Aurea” czy „Superhelisa”. Jeżeli komuś powinęła się noga na sesji w czerwcu, to prawdopodobnie przez to, że miał kiepskie notatki i nie warto od niego kupować. Poza tym jako przyszły LEKARZ nie chcesz się przecież zadawać z przegrywami, którzy i tak prawdopodobnie nie skończą tych studiów. Dobrym wyznacznikiem jest też cena. Jeżeli ktoś liczy sobie za mało albo chce tylko czekoladę za fatygę, pewnie da ci lipne materiały, żeby pozbyć się konkurencji w przyszłości. Jeżeli jednak wciąż masz jakieś wątpliwości, patrz punkt 1.
3. Kup sobie co najmniej 3 markery w jaskrawych kolorach do zaznaczania tekstu w notatkach i podręcznikach. Bez tego nie ma szans na przyswojenie jakiejkolwiek wiedzy. Nie od dziś wiadomo, że pozakreślanie książki robią dobre wrażenie na otoczeniu oraz pozwolą ci czuć, że coś zrobiłeś i nawet, jeśli będziesz zaznaczał bezmyślnie prawie wszystko jak leci, coś w głowie zostanie.
4. Ucz się tylko tego, czego absolutnie musisz. I tak będziesz miał/a na tym kierunku problem ze znalezieniem czasu na cokolwiek, a wszyscy wiedzą, że zawodu uczysz się tak naprawdę tylko przez rok stażu po studiach. Reszta jest dla papierka.
5. Koniecznie kup sobie czaszkę. Musi być prawdziwa. Bez niej nie ma szans zdać anatomii. Poza tym co to za student medycyny bez czaszki? Czym niby chcesz szpanować na imprezach?
6. Zmień profilowe na facebooku na takie, które odzwierciedla twoją nową drogę życiową. Koniecznie takie, na którym jesteś w kitlu, fartuchu anatomicznym albo w masce chirurgicznej. Jeśli nie grzeszysz urodą, wstaw zdjęcie RTG – niekoniecznie musi być twoje, i tak nikt się nie zorientuje. Nie zapomnij też o regularnym wrzucaniu na tablicę medycznych memów, fotografii szkiełek z limfocytem, który ma jądro w kształcie serca i tym podobnych. Ciągle narzekaj na ilość nauki i mów, że chyba sobie nie poradzisz. To pomaga w walce ze stresem.
7. Sen jest dla słabych. Nie zarywając nocy, nie masz szans dobrze się przygotować na cokolwiek, a w dodatku będziesz stanowić zgorszenie i zły przykład dla innych studentów. Już podczas wakacji polecamy przyzwyczajać się do dziewiętnastogodzinnego dnia pracy. W czasie sesji ilość snu skróć do dwóch godzin, a w razie potrzeby możesz czasami w ogóle z niego zrezygnować.
8. Koniec z pasjami i zainteresowaniami poza medycyną. I tak ci się do niczego nie przydadzą i będziesz miał więcej czasu na naukę. Tapetę na telefonie i komputerze zmień na jakiś szkielet albo grafikę z atlasu anatomicznego. Dla relaksu czytaj tylko popularnonaukowe książki medyczne. Jeżeli już musisz słuchać muzyki, to tylko Elektrycznych Gitar, bo ich lider jest neurologiem.
9. Nie ufaj nikomu. Starości grup i roku dbają tylko o własne interesy. Na wszystkie katedry w każdej sprawie udawaj się zawsze osobiście. Nie dziel się notatkami i nie bierz udziału w grupowym opracowywaniu pytań i spisywaniu wykładów. W ten sposób nikt cię nie oszuka i nie będzie korzystał z twojej ciężkiej pracy.
10. Słuchaj porad anonimowego kolesia, który twierdzi, że przyjaźni się z małym, niebieskim, gadającym konikiem. W żadnym wypadku nie pytaj starszych kolegów albo ludzi z sekty zwanej IFMSA. Oni kłamią. Serio.
****
No dobra, po prostu pamiętajcie – nie można dać się zwariować :) Jeżeli ktoś ma jakieś pytania, postaramy się ze Skajem odpowiedzieć na nie w komentarzach. Jeżeli nie, to pójdziemy się upić tanim cydrem, bo i tak nie mamy nic lepszego do roboty. Nie obrazimy się również, gdy zaglądający tu studenci zostawią swoje własne porady dla pierwszoroczniaków – ten temat ciężko wyczerpać.
A dla rozpoczynających drugi rok, wstawiam bazgroł z moich notatek na ćwiczenia z biochemii o substancjach uzależniających :v