Nie wypada być pegazem

Bo generalnie to w dzisiejszych czasach bycie pegazem jest trudne. Jakby sama niebieska sierść i kopytka nie przeszkadzały wystarczająco w codziennym funkcjonowaniu...

Pegaz na mikrobiologii - czyli czym się różni lekarz od wiedźmina

Nauka na mikrobach ogranicza się do dwóch podstawowych, niemalże egzystencjalnych pytań, z którymi prędzej czy później musi się zmierzyć każdy adept sztuki medycznej, praktykujący lekarz a także wiedźmin czy inny eksterminator...

Sen

Topos teatrum mundi w wersji kopytnej oraz sztuka improwizacji.

Dzień z życia praktykanta #4 - okiem Skaja

Na praktyki po czwartym roku przywiało nas ze Skajem na dwa różne oddziały. Ja swoich jeszcze nie zacząłem, ale za to on zaoferował się, że coś skrobnie. No i skrobnął. Nawet się nie domyślacie, jak ciężko było mi odczytać jego odręczne (odkopytne?) pismo...

Saksofon, jakiego nie znacie

Generalnie większość ludzi wie, albo przynajmniej kojarzy, że instrument, o którym mowa zyskał swoje miano od nazwiska swojego pierwszego konstruktora. Z Saxa to w ogóle niezły numer był...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Dzień z życia praktykanta #2 – Typy pacjentów

Na oddział pierwszego dnia praktyk Skaj wszedł powolnym acz miarowym krokiem, na bardzo ostrożnych kopytach tak, żeby nikt przypadkiem się nie zorientował, że nie ma bladego pojęcia, gdzie dokładnie idzie i gdzie może być ten Ktoś, kto wie. Niestety prawda jest taka, że nawet opieka zawodowej pielęgniarki ani towarzystwo bardziej doświadczonej koleżanki ze studiów nie uchroniła go przed spotkaniem z pierwszym typem pacjenta.



1. Obrażony
To pacjent, który wie czego chce. Tylko dziwnym trafem chce przeważnie dokładnych przeciwieństw tego, co powinien. Nigdy nie wiadomo, czy trafi się na jego dobry humor,  czy może trzeba będzie spędzić parę minut na przekonywaniu go o celowości zrobienia zastrzyku przeciwkrzepliwego lub w ostateczności poprosić oddziałową, żeby zajęła się nim osobiście. Odmawia przygotowania do zabiegu, na który wyraził zgodę dzień wcześniej. Kara praktykantów za spóźnienie do pracy... odmawiając przyjęcia swojego leku pół godziny później niż zazwyczaj.
Ulubione powiedzonka: A po co?, Proszę na mnie nie eksperymentować!


2. Więzień
Przez większość czasu jest wzorowym pacjentem, który lubi czasem przekomarzać się z pielęgniarkami, jednak w czasie dwóch tygodni potrafi trzy razy potrafi spróbować wypisać się na własne żądanie. To nic, że nie może samemu nawet założyć sobie skarpetek i musi mu w tym pomóc naiwny, młody praktykant. W przeniesieniu go na wózek inwalidzki musi uczestniczyć jeszcze jedna sanitariuszka, bo często swoje waży, a o własnych siłach się nie podniesie. Oczywiście z wyżej wymienionych powodów  ostatecznie pacjent zostaje w szpitalu. W ekstremalnych przypadkach swoje niezadowolenie obwieszcza krzykiem słyszalnym na całym oddziale.
Ulubione powiedzonka: Sioooostrooo...



3. Bezproblemowy
Z reguły młody. Szczególnie na oddziale specjalizującym się w geriatrii poważnie zaniża średnią wieku. Nie mówi dużo, nie narzuca się, jest posłuszny.  Jedyny minus kiepsko się uczy zmieniania kroplówek na dwumetrowym dryblasie, który jest widocznie poirytowany twoją niekompetencją. Wybuchnie czy nie wybuchnie oto jest pytanie. Często sam fatyguje się do pokoju zabiegowego, gdy chce o coś poprosić zamiast bezlitośnie dzwonić dzwonkiem w sali.
Ten typ występuje jeszcze w postaci ekstremalnej. Pacjent megabezproblemowy nie przejmuje się niczym. Gdy trzeba zawieźć go do innego skrzydła budynku na zdjęcie rentgenowskie, bez krępacji siada na wózek w samych majtkach, bo akurat tak zastał go praktykant. Wystarcza mu koc, który zostaje na niego narzucony po chwili konsternacji.
Ulubione powiedzonka: ...



4. Neptyk
Pacjent, który nie kontaktuje, albo ledwo kontaktuje. Pół biedy jak leży sobie spokojnie wtedy najgorsze, co może być, to trochę zakłopotania i niepewności, gdy trzeba takiemu pacjentowi zrobić zastrzyk, zmierzyć cukier... cokolwiek. A może po prostu nie usłyszał? Poczekać i spróbować zapytać się jeszcze raz, tylko głośniej? Trzeba dawać mu pić przez słomkę, domyślać się, co chce powiedzieć/przekazać  bo z porozumiewaniem się ciężko, martwić się, że maska do nebulizacji nie działa najlepiej w pozycji leżącej.
Gorzej jak neptyk jest ruchliwy. Potrafi taki wstać do toalety, mimo że mu nie wolno i przy okazji rozbić sobie łuk brwiowy (praktykant zwykle nie narzeka w takiej sytuacji, bo przy okazji może sobie zobaczyć z bliska badanie tomografem komputerowym). Inny znowu wyrywa sobie wenflon z nogi i bez przerwy się wierci, nie reagując na niewielką kałużę krwi w nogach łóżka i biednego studenta, który akurat jest sam i nie może jednocześnie przytrzymywać rany i sprzątać tego całego bałaganu. Po prostu brakuje kopytek.
Zdarzają się też neptycy ukryci, którzy potrafią cię zmusić do poszukiwania zaginionego zdjęcia męża, którego nigdy nie było. Oczywiście dowiadujesz się o tym od starszego kolegi dopiero po przetrząśnięciu całej sali na kolanach.
Ulubione powiedzonka: gdyby mieli, nie byliby neptykami.



5. Babcia/Dziadek
Najprzyjemniejszy typ pacjenta. Taki co to uśmiechnie się, podziękuje za zastrzyk i przy okazji spróbuje cię wyswatać ze swoją wnuczką. To znaczy akurat Skaja nie próbowali. Wątpliwy status gatunkowy ewentualnego potomstwa zawsze zdaje się przeważać nad urokiem osobistym i nienaganną aparycją naszego niebieskiego pegaza. Najfajniej jest taką babcię albo dziadka zabrać na jakąś konsultację do lekarza specjalisty, gdyż zawsze wiąże się to z kilkoma godzinami czekania (kochany NFZ), a z takim pacjentem zawsze można liczyć na ciekawą rozmowę. To typ z poczuciem humoru i pogodą ducha, a co ważniejsze z ogromem wiedzy życiowej i masą historii do przekazania.
Raz zdarzyło się Skajowi zabrać takiego na kolonoskopię. Gość okazał się być profesorem z krakowskiej politechniki i miał szczególnie dużo do powiedzenia. Gdy zauważył na ścianie stary endoskop, zaczął opowiadać nawet o zasadzie działania tego typu sprzętu medycznego. Przed i... po tym bolesnym zabiegu. Serio, wracając na oddział facet rozprawiał o swoich studentach jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby dosłownie pięć minut temu nie miał grubego czarnego przewodu wetkniętego do odbytnicy. Takie hardkory tylko na internie!

Notka na koniec:
Występują jeszcze typy mieszane oraz pewnie inne, których tutaj nie ma. Jest też jedna rzecz, która łączy tych wszystkich ludzi. Są chorzy. Autentycznie cierpią i nierzadko boją się o swoje życie. Żarty żartami, ale jakby nie byli wkurzający i kłopotliwi, wiele im można wybaczyć. Poza tym większość ludzi w branży i tak wie, na co się pisze, wybierając swój zawód. Większość pegazów z kolei nie bardzo wie, ale nie daje tego po sobie poznać i stara się koncentrować na tym, co najważniejsze.